wtorek, 20 sierpnia 2019

Jastrzębie-Zdrój Bzie – nieczynna stacja kolejowa

 
 
 
 

Znacząca część mojej młodości szkolnej i studenckiej upłynęła mi na dojazdach pociągami do szkoły a następnie na studia. W tamtym czasie zawsze punktem dojścia i przyjścia był dworzec kolejowy w Bziu, a dokładniej w Jastrzębiu-Zdroju Bziu.

Dworzec ten przetrwał do naszych czasów i znajduje się w pobliżu dawnego punktu skupu artykułów rolnych, a także niedaleko dużego skrzyżowania łączącego ulicę Pszczyńską, prowadzącą z Pawłowic do Jastrzębia-Zdroju, z ul. Niepodległości (dawniej Karola Świerczewskiego) prowadzącą w głąb Bzia. W rejonie tego skrzyżowania w okresie PRL powstało coś w rodzaju „mini dzielnicy przemysłowej” obejmującej bazy samochodowe i inne zakłady. Oczywiście obecnie po niej nie ma nawet śladu. W ich dawnych lokalizacjach powstały za to nowe małe przedsiębiorstwa.

Samo Bzie (niem. Goldmannsdorf) jest dawną wsią powstałą jeszcze w średniowieczu, a obecnie sołectwem wchodzącym od 1975 r. w skład miasta Jastrzębie-Zdrój. Wcześniej wieś wchodziła w skład powiatu pszczyńskiego, a potem wodzisławskiego.

Zachowany do chwili obecnej budynek dworca kolejowego w Bziu oddano do użytku 1 VI 1911 r. wraz z uruchomieniem odcinka kolei żelaznej na linii Pawłowice Śląskie – Jastrzębie-Zdrój. Linia ta była przedłużeniem istniejącej od 1884 r. linii kolejowej łączącej Orzesze z Żorami i Pawłowicami (doprowadzona w 1910 r.). Linię tę przedłużono w 1913 z Jastrzębia do Wodzisławia Śląskiego.

Głównym celem otwarcia tej linii kolejowej biegnącej przez Bzie była chęć ułatwienia dojazdu do rozbudowywanego uzdrowiska w Jastrzębiu-Zdroju (niem. Bad Königsdorff-Jastrzemb). Dodatkowym celem Niemców decydujących o jej uruchomieniu były też względy propagandowe mające pokazać mieszkającej tutaj większości ludności polskiej, że władze niemieckie dbają nie tylko o tereny przemysłowe, ale także rolnicze (rejon ten był wówczas prawie wyłącznie rolniczy).

Pierwotnie uruchomiono tutaj tylko jeden tor na potrzeby przewozów pasażerskich i towarowych. W okresie po 1945 r. rozbudowano sieć torowisk, głównie na potrzeby przewozów węgla z powstałych wówczas w okolicznych kopalń. W 1984 r. dokonano elektryfikacji linii kolejowej na odcinku od Pawłowic do Jastrzębia-Zdroju, a tym samym także stacji w Bziu. Odtąd kursował tutaj dość nowoczesny jak na tamte czasy elektryczny skład pociągu. To właśnie nim dojeżdżałem na studia do Katowic. Najczęściej z przesiadką w Pawłowicach i Orzeszu. Jedynie kilka pociągów dziennie (chyba dwa lub najwyżej trzy) miało bezpośrednie połączenie z Katowicami nie wymagające przesiadek.

Na przełomie lat 80. i 90. nadal bywałem na stacji w Bziu, przy czym wówczas podróżowałem na trasie Gliwice-Bzie, gdyż od 1988 r. na stałe zamieszkałem w Gliwicach. Nawet w czasach niemieckich ruch kolejowy na tym odcinku był słaby, w okresie lat 20.-30. sytuacja jeszcze się pogorszyła z powodu podziału Górnego Śląska (Gliwice były w Niemczech, a Jastrzębie-Zdrój w Polsce). Ten stan przełożył się także na okres po 1945 r., stąd nawet wówczas kursowały na tej linii tylko dwa lub trzy pociągi dziennie.

Linia kolejowa na odcinku Pawłowice Śląskie – Jastrzębie-Zdrój została zamknięta z dniem 18 II 2001 r. Od tego czasu stacja w Bziu stopniowo podupadała i zarastała dziką zielenią. Przed jej kompletną dewastacją ochronili ją byli pracownicy kolei mieszkający w budynku stacyjnym. Niestety, same perony prawie do tego stopnia zarosły krzewami i trawą, że zatraciły swój pierwotny wygląd. Te panoszące się chwasty i samosiejki są dość przygnębiającym obrazem upadku dworca w Bziu.

Jak już na początku wspomniałem, w dzieciństwie i młodości mieszkałem w Bziu (a dokładniej w Bziu Górnym) stąd przez wiele lat chodziłem na tę stację w celu dojazdu do szkoły zawodowej (1978-1981), potem technikum (1981-1984) w Żorach, a w końcu na studia do Katowic (1984-1987).

Na przełomie lat 70. i 80. zawsze rano przed budynkiem stacyjnym i na peronach kłębił się tłum młodzieży i dorosłych dojeżdżających do szkół i pracy. W większości ruch dotyczył dojazdu do Pawłowic Śląskich - i dalej w kierunku na Cieszyn (tam głównie młodzież do szkół), lub do Żor i Orzesza. Głównym i docelowym, miejscem dojazdu dla większości pasażerów były jednak Żory, gdzie młodzież dojeżdżała do szkół średnich a dorośli do licznych istniejących tutaj wówczas zakładów (ZWUS, Peberow, Fadom). Jedną z osób pracujących w kasie biletowej na stacji w Bziu była matka pewnej dziewczyny, z którą potem chodziłem na studia.

W okresie zimy a także podczas deszczu pasażerowie skwapliwie chronili się przed zimnem i deszczem w poczekalni dworcowej. Pamiętam jak niekiedy rozmawiałem z moimi kolegami ze szkoły podstawowej, a wówczas uczniami różnych szkół średnich w Cieszynie na tematy interesujące młodych. Niektórzy z tych kolegów np. Eugeniusz G. już nie żyją. Jak wielu innych odszedł przedwcześnie z powodu problemów z alkoholem.

Gdy byłem małym dzieckiem, czyli na początku lat 70. XX w., na trasie przez Bzie, jeździły wyłącznie archaiczne wagony pamiętające czasy przedwojenne z drewnianymi siedzeniami i napędzane starymi typami parowozów. Pamiętam to, gdyż niekiedy jeździłem takimi składami z babcią do krewnych w Jastrzębiu-Zdroju lub Wodzisławiu. Pomimo upływu lat także w latach 1978-1984 parowozy nadal królowały na tej linii jako główny środek pociągowy. Jedynie niekiedy jeździły na niej lokomotywy spalinowe. Natomiast zmianie uległy wagony, w tym czasie były to już nowoczesne wagony piętrowe z miękkimi siedzeniami.

Pamiętam jak na przełomie lat 70 i 80. gdy rano wsiadałem do jednego z takich wagonów, podczas dojazdów do szkoły lub na praktykę, to słyszałem dość głośno grającą muzykę. Puszczał ją z magnetofonu kasetowego firmy Thompson jeden z młodych ale już pracujących pasażerów. Były to modne wówczas nagrania disco, w tym głównie Boney M., Eruption itp. Także marzył mi się taki magnetofon i było mi bardzo przykro, że Rodzice nie chcieli mi takiego urządzenia kupić. I choć był to sprzęt już wówczas przestarzały, baterjożerny i zawodny to jednak nadal drogi, zwłaszcza jak na możliwości finansowe ucznia jakim byłem.

W trakcie jazdy stali pasażerowie zawsze jechali grupkami i zabawiali się rozmowami lub grą w karty. Niekiedy też jakaś grupa uczniów urządzała sobie wagary polegające na jeżdżeniu bez głębszego celu przez cały dzień od stacji początkowej do końcowej danej linii. W naszym wypadku była to najczęściej podróż z Bzia do Orzesza a następnie jazda do Jastrzębia-Zdroju lub Wodzisławia Śląskiego i powrót do stacji początkowej. Ja także raz dałem się namówić na takie kolejowe wagary.

W trakcie tej jazdy razem z kilkoma innymi kolegami zabijaliśmy czas rozmowami, grą w karty. W trakcie podróży wzmacnialiśmy się bułkami z pasztetem i tanimi oranżadami zakupionymi podczas postojów w dworcowych bufetach. Oczywiście była to moja słodka tajemnica, bo Rodzice nie byliby zachwyceni takim obrotem spraw. Niektórzy z tych moich ówczesnych kolegów zbyt dosłownie wzięli sobie do serca takie „kolejowe wycieczki” i inne atrakcje, stąd kilu z nich nigdy nie skończyło szkół do jakich chodzili.

Na fotografiach widać dworzec kolejowy w Bziu z różnych stron, od odnogi ul. Niepodległości (dawniej Karola Świerczewskiego) prowadzącej do budynku dworcowego, a także od strony torów kolejowych. Jedna z fotografii pokazuje zarośnięte dziką zielenią nieczynne od dawna perony.

340 rocznica pobytu Jana III Sobieskiego w Gliwicach

  W piątek 12 V 2023 r. uczestniczyłem w Sesji Historycznej na Zamku w Toszku pt.: "340. rocznica odsieczy wiedeńskiej i pobytu króla J...