Czy tego chcemy, czy nie, to nasza codzienność zdominowana
jest przez banalność życia, w tym przez potrzeby fizjologiczne. Z tego powodu łazienka,
a zwłaszcza WC to jedno z koniecznych każdemu człowiekowi pomieszczeń i
urządzeń. Oczywiście nie dotyczy to Wielkiego Przywódcy w Korei Północnej,
który załatwia swoje potrzeby fizjologiczne w inny sposób. Podobnie może być
także z pozostałymi wielkimi kreatorami naszej rzeczywistości co rusz skrzącymi świetlanymi myślami.
Jednak, choć WC jest w każdym domu, to chętnych na chwalenie się osiągnięciami w jego użytkowaniu nie ma prawie wcale. Postanowiłem zmienić ten stan rzeczy i opisać poważny kryzys jaki wybuchł w naszej rodzinie z powodu ostatniej awarii WC.
Jednak, choć WC jest w każdym domu, to chętnych na chwalenie się osiągnięciami w jego użytkowaniu nie ma prawie wcale. Postanowiłem zmienić ten stan rzeczy i opisać poważny kryzys jaki wybuchł w naszej rodzinie z powodu ostatniej awarii WC.
W domu mamy dwie łazienki i ubikacje: na dole domu (główna)
i na piętrze (pomocnicza). Muszlą klozetową o strategicznym znaczeniu dla
domowników i gości jest ta na dole domu. Uruchomiliśmy ją po dużym remoncie
naszego mieszkania dokładnie 20 lat temu, a więc ma ona już swój wiek. Ale tak
samo jak drogowcy zimą, a rząd na co dzień, nie byliśmy przygotowani na to, że
nagle się zepsuje.
A nie powinniśmy się temu dziwić, bo już wcześniej były pewne
niepokojące symptomy świadczące o awarii tego kluczowego w każdym domu punktu.
Objawiało się to w postaci pojawiającej się w łazience, nie wiadomo skąd wody. Ale najczęściej winnym tego stanu rzeczy oskarżano mnie jako czołową domową kaczkę
chlapiącą się wannie. Nic nie mówiłem, bo w sumie to prawda, ale trochę mnie to
dziwiło, bo po kąpieli zawsze skrupulatnie wycierałem rozlaną wodę. Gdy
przedstawiłem dowody swej niewinności w tej sprawie, oskarżenie padło na
naszego syna, który kąpał się zawsze po mnie.
Ostatnio miałem wolny dzień w pracy i rano smacznie sobie
jeszcze spałem, gdy do naszej sypialni weszła moja Lepsza Połowa (wstaje
najczęściej wcześniej ode mnie). Przechodząc przez sypialnię, w drodze do naszej łazienki na górze domu
powiedziała mi, że na dole zepsuła się ubikacja i nie można z niej korzystać.
To wpłynęło ożywczo na moją osobę i natychmiast wstałem aby zapoznać się z
problem o jakim zostałem poinformowany. Przy tej okazji dodam, że naprawiania
instalacji wodnych szczerze nie cierpię, np. bojlerów, zaworów, rur itp.
badziewia, z którego ciągle coś cieknie pomimo uszczelniania i dokręcania.
Oczywiście od razu też poszedłem do naszej dolnej łazienki aby
sprawdzić co się dokładnie stało. Niestety mój ogląd potwierdził fakt zepsucia
się uszczelek i zaworów w spłuczce przez co woda przeciekała na łazienkę, czego
wcześniej wraz z żoną nie zauważyliśmy. Wkrótce wyszły na mnie zimne poty, bo
stanąłem przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: jak to cholerstwo naprawić?
Nakręcony adrenaliną zjadłem szybkie śniadanie, jak zwykle
na bazie warzyw i kawy zbożowej i przystąpiłem do naprawy owej spłuczki. Postanowiłem
zrobić to sam, bo przecież mam swoją godność i tym sposobem mogę udowodnić
swoją przydatność jako głowa rodziny. Ponadto robiąc tę naprawę samemu
zaoszczędzę pieniądze na fachowca, którego zresztą nie było na bliskim
horyzoncie.
Pierwszym etapem tej naprawy był demontaż uszkodzonych elementów.
Zgodnie z instrukcją dostaną od żony zdemontowałem też deskę klozetową, aby
przy tej okazji kupić nową, bo stara nie była już estetyczna. Przy demontażu
spłuczki i deski klozetowej oczywiście skaleczyłem się w palce, głównie z
powodu nietypowych mocowań tych elementów. Dzięki temu zdobyłem pierwsze krwawe
rany na froncie walki z naszym WC.
Zaopatrzony w zepsute elementy udałem się do sklepu sieci
„Obi” w pobliskim Zabrzu, aby na ich wzór kupić potrzebne części, a następnie
przy ich pomocy naprawić nasze WC. W sklepie tym byłem już o jakiejś 8.15 co
zagwarantowało mi brak kolejek i konkurencji ze strony innych klientów. Na
miejscu okazało się, że moja stara ubikacja jest wysoce nietypowa (dolne
odprowadzanie do kanalizacji, itp.), dlatego nie można do niej dokupić części
zamiennych. Generalnie gadka była taka: „Panie, to stary typ. Teraz już takich
nie produkują”.
Byłem bardzo zły, że nie mogę kupić brakujących elementów
wyposażenia spłuczki, bo tylko to było uszkodzone. Ale w sumie to typowa sytuacja, że człowiek
coś kupuje, wtedy sprzedawcy mówią mu jakie to nowoczesne i cudowne, a za parę
lat, na ten sam przedmiot plują
twierdząc, że to przestarzały model i oni pierwszy raz w życiu widzą
takie dziadostwo!
W zaistniałych okolicznościach zostałem zmuszony do kupienia nowego
kompaktowego WC. Byłem bardzo zły, bo chciałem wymienić tylko uszkodzone elementy w spłuczce i jako bonus dodać sobie nową deskę klozetową, a musiałem kupić pełne nowe WC. Jedynym pocieszeniem był fakt,
że akurat sklep dostał znacznie rzadsze kompaktowe modele misek klozetowych i spłuczek z dolnym odprowadzaniem nieczystości tzw.
warszawskie i jeszcze dodatkowo – jako nietypowe - były w promocji.
Kupiłem to wszystko i przywiozłem do domu, ale postanowiłem już nie
podejmować się przeinstalowania całości, aby nie zrobić szkód większych niż już
powstałe. Moja dobrowolna rezygnacja z bycia mistrzem hydrauliki zmusiła mnie
do poproszenia o pomoc sąsiada, który jest moją prywatną „złotą rączką” do
wszelkich awarii. Sąsiad przyszedł do mnie pod wieczór po pracy i zamontował
moje nowe WC. Ciekawe ile lat będzie działało ono bezawaryjnie? Mam nadzieję,
że jednak dłużej niż obecne prawicowo-nacjonalistyczne rządy w
Polsce czy Izraelu.
Najbardziej bolesnym w całej tej sytuacji, oprócz moich pokaleczonych palców było to, że z powodu tej awarii nasze ciężko zaoszczędzone kilkaset zł poszło się paść do lasu na bezkresnych łąkach kapitalistycznego wyzysku.
Najbardziej bolesnym w całej tej sytuacji, oprócz moich pokaleczonych palców było to, że z powodu tej awarii nasze ciężko zaoszczędzone kilkaset zł poszło się paść do lasu na bezkresnych łąkach kapitalistycznego wyzysku.
W załączniku foto zdewastowanej łazienki z portalu Pixabay.